wtorek, 5 lipca 2011

Ceramizery

Ceramizery to innowacyjne preparaty do regeneracji i zabezpieczania powierzchni tarcia podzespołów:
Silników spalinowych, Skrzyń biegów, Przekładni głównych (tylnich mostów) itd...

Silników spalinowych, Skrzyń biegów, Przekładni głównych (tylnich mostów), Reduktorów, Układów przeniesienia napędu, przegubów homokinetycznych, kół zębatych, łańcuchów, Układów wspomagania kierownicy, Układów hydraulicznych, Łożysk ślizgowych, Sprężarek, Układów zasilania paliwem itd...

Ceramizacja to nowa technologia, która pozwala zregenerować silniki, skrzynie biegów, mosty i inne urządzenia w których występuje tarcie metalu o metal. Warstwa ceramiczna powstaje dzięki połączeniu i dyfuzji cząsteczek ceramizera® z cząsteczkami metalu przemieszczającymi się w oleju.

Dosyć niezwykłym wydaje się brak konieczności demontażu urządzenia.
Proces regeneracji oraz tworzenia warstwy ceramicznej odbywa się automatycznie, już po 200 km od momentu dodania preparatu do oleju można zauważyć korzyści.

Główne korzyści z zastosowania preparatu ceramizer do silników spalinowych:
Zmniejsza zużycie paliwa od 3 do 15 %. Zmniejsza zużycie oleju. Podwyższa i wyrównuje ciśnienia sprężania w cylindrach. Zmniejsza tzw. dymienie. Wycisza i wyrównuje pracę silnika itd...

Główne korzyści z zastosowania preparatu ceramizer® do skrzyń biegów:Ułatwia zmianę biegów, eliminuje zgrzyt przy zmianie biegów (regeneracja synchronizatorów). Wycisza pracę skrzyni biegów, tylnich mostów, przekładni, reduktorów.  Wielokrotnie wydłuża trwałość mechanizmów, nawet 10-cio krotnie.  Pozwala w większości przypadków uniknąć bardzo kosztownych napraw skrzyń biegów itd...

Tuning silnika podstawy wiedzy

Cel przeróbek tuningowych silnika może być różny:
-zwiększenie mocy silnika,
-uzyskanie określonego przebiegu krzywej momentu obrotowego silnika,
-przygotowanie do udziału w imprezach sportowych,
zmniejszenie zużycia paliwa.

Jak widzimy cele tuningu mogą być różne, nie zawsze tylko moc jest najistotniejszym parametrem, i w związku z tym różne będą zmiany konstrukcji silnika, które należy zastosować. Nie zapominajmy jednak, że silniki poszczególnych modeli samochodów w tej samej klasie znaczenie różnią się między sobą konstrukcją i osiągami, co powoduje konieczność indywidualnego podejścia do tuningu posiadanego auta.
W tym momencie możemy zastanowić się, dlaczego fabryki samochodów zostawiają większe lub mniejsze rezerwy osiągów silnika i jakie jest uzasadnienie decyzji o przeprowadzeniu tuningu silnika?

Otóż jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Przede wszystkim samochody są wyrobem produkowanym masowo i konstrukcja, jak i technologia dostosowana jest do takiej produkcji przy ścisłych rygorach ekonomicznych. We współczesnej wytwórni samochodów w ciągu jednego roku jeden pracownik wytwarza około 50. pojazdów. Dla porównania przy produkcji tradycyjnej, co jest stosowane w nielicznych, małych firmach produkujących w znikomych ilościach samochody często unikatowe (np. firma Morgan), jeden pracownik wykonuje do 4. egzemplarzy rocznie. Przy produkcji masowej współczesnego auta unika się więc wszelkich prac wymagających dopasowywania i obróbki ręcznej, a konstrukcja elementów dostosowywana jest do ekonomicznej technologii często właśnie kosztem osiągów. Jako przykład można podać żeliwne, odlewane kolektory wydechowe, które posiadają zwykle niezbyt korzystny kształt i niskiej jakości powierzchnię wewnętrzną przewodów.

Duże rezerwy mocy wynikają też z celowego zaniżania osiągów silników przez producenta, np.: ze względu na przepisy podatkowe obowiązujące w danym kraju. Przykładem mogą być silniki benzynowe Volkswagena osiągające zaledwie 75 KM z pojemności 1600 ccm. Inne rezerwy wynikają z konieczności spełnienia przez firmy wysokich norm ekologicznych w badaniach homologacyjnych samochodów. Dążenie do konstruowania silników o wysokich parametrach ekologicznych jest na pewno ze wszech miar chwalebne, ale odbywa się to kosztem ekonomiczności i osiągów silnika.

Powyższe względy powodują, że produkuje się obecnie wiele modeli samochodów o niedużej, stosunkowo do pojemności skokowej, mocy silnika. Uważam, że przy obecnym natężeniu ruchu samochody, które nie dysponują przyspieszeniami poniżej 15 sekund do 100 km/h są niebezpieczne i mogą stwarzać zagrożenie szczególnie podczas wykonywania manewru wyprzedzania.

ZASADY TUNINGU SILNIKÓW
Podejmując decyzję o przeprowadzeniu tuningu silnika warto kierować się kilkoma zasadami. Przygotowując samochód do udziału w imprezach sportowych tuning silnika jest właściwie koniecznością. Określając w takim wypadku zakres przeróbek kierujemy się przede wszystkim regulaminem technicznym imprezy, w której będziemy startowali; określa on w sposób szczegółowy jakiego rodzaju modernizacje są dozwolone i należy je wykorzystać maksymalnie.

Przy przeróbkach samochodów turystycznych (do codziennej jazdy na drogach) orientacyjnym wskaźnikiem pozwalającym wnioskować o rezerwach mocy w silniku jest moc jednostkowa, określająca ile KM przypada na 1 litr pojemności skokowej silnika:
- silniki wolnossące o mocy jednostkowej około 50 KM/1000 ccm i poniżej - mają bardzo duże rezerwy mocy, doskonale nadają się do tuningu,
- silniki posiadające moc jednostkową powyżej 70 KM/1000 ccm są fabrycznie "wysilone"; tuning tych  silników jest trudniejszy, a czasami mało efektywny.
Przeciętne silniki wyczynowe wolnossące charakteryzują się mocą jednostkową od 100 do 150 KM/1000 ccm.

Przystępując samodzielnie do modernizacji silnika należy pamiętać o dwóch istotnych zasadach:
- musimy wybrać jakąś metodę weryfikacji skuteczności poszczególnych przeróbek,
- zmiany najlepiej dokonywać "po jednej", każdorazowo sprawdzając czy osiągnęliśmy poprawę, czy pogorszenie charakterystyki

Jak wybrać szkołę jazdy?

Posiadanie prawa jazdy jest bardzo ważnym aspektem życia w współczesnych czasach – wyzwala nas od nieustannego spieszenia za autobusami i tramwajami.
Posiadanie prawa jazdy jest bardzo ważnym aspektem życia w współczesnych czasach – wyzwala nas od nieustannego spieszenia za autobusami i tramwajami. Zapisujemy się na kurs, kończymy go, zapisujemy się na egzamin – nie zdajemy za pierwszym razem, drugim, trzecim – zaczynamy zastanawiać się czy wybraliśmy odpowiednią szkołę nauki jazdy. Wtedy jest już za późno, dlatego warto przeznaczyć kilka chwil na zaznajomienie się z ofertą wszystkich pobliskich szkół jazdy. Wybór szkoły jest bardzo znaczący, nie podejmujmy jej więc patrząc tylko i wyłącznie na cenę. Egzamin na prawo jazdy zawsze składa się z dwóch głównych części – egzamin teoretyczny i egzamin praktyczny – na oba egzaminy musimy się stosownie przygotować, wybierzmy zatem szkołę, która nam to umożliwi. Wybierzmy szkołę, która posiada sale wykładowe, najlepiej z komputerami – odrzućmy natomiast te szkoły, które „szkolenie” przeprowadzają w aucie. Instruktorzy takich szkół każą nam uczyć się teorii w domu ponieważ sami nie posiadają do tego stosownego wyposażenia. Poza tym, firma bez siedziby i bez zaplecza to firma niegodna naszej uwagi.
Najważniejsza jest jednak praktyka, dlatego szkoła, która wybieramy musi posiadać dokładnie takie auta jak te, na których zdajemy egzamin w lokalnym ośrodku WORD. Warto zwrócić uwagę nie tylko na sam model auta, ale także na jego wersję. Dla przykładu, w rybnickim WORD egzamin zdaje się na 6-biegowej Toyocie Yaris – miejscowe szkoły jazdy mają Toyoty Yaris, jednak często z 5-biegową skrzynią – można się wtedy mocno zaskoczyć na egzaminie. Nie dajmy zatem zwieźć się słowom, że musimy umieć jeździć każdym autem, na to przyjdzie czas po zdaniu egzaminu.
Wybierając szkołę zwróćmy także uwagę na to ile godzin wyznaczanych jest na jeździe po mieście a ile po placu manewrowym – dobrze, żeby szkoleniowcy kierowali nas po ulicach, na jakich najczęściej zdaje się egzaminy praktyczne.
Kiedy wybierzemy szkołę, cała reszta zależy już od nas. Warto zatem przyłożyć się do nauki i nie popełniać głupich, standardowych błędów.

Przedni napęd. Historia.

Francuzów możemy posądzać o jedenie bagietek, wieże Eiffla i przedni napęd, Czy to prawda? Czy jednak popularne stwierdzenie jest prostym do obalenia mitem?
Auto Świat przy opisie Citroena Traction Avant mówi, że to pierwsze auto FWD wytwarzane na masową skalę. Ale czy na pewno? Cała historia rozgrywa się w latach 30. 3 lata przed premierą Citroena, na targach w Berlinie pokazano DKW F1. To on był pierwszym samochodem z napędem na przednią oś, który wszedł do produkcji. Koniec lat 20 przyniósł kryzys. W 1928 roku Joergen Skafte Rasmussen kupił udziały w Audi (trudno ustalić czy to było Audi czy jeszcze Auto Union). Żeby przeżyć kryzys potrzebny był samochód tani, miejski, wygodny w prowadzeniu. W niecałe dwa miesiące z projektu powstały pierwsze wersje testowe, było to pod koniec 1930 roku. W lutym 1931 DKW F1 zaprezentowano na salonie w Berlinie. Napędzał go silnik o pojemności 500 cm3, który wcześniej był używany do napędzania motocykli. Do 1942 powstało 270 tysięcy egzemplarzy.
Francuzi zaprezentowali Traction Avanta w 1934 roku w Paryżu. Prócz przedniego napędu posiadał też niezależne zawieszenie kół pomysłu Ferdynanda Porsche i hamulce hydrauliczne. Model z salonu miał silnik o pojemności 1.3 litra i moc 32 KM. Projekt karoserii nie był rysowany, został ulepiony z gliny. Kolejne modele dostały wiele innych jednostek napędowych, łącznie z 6 cylindrową o pojemności 2.9 cm3. Do 1957 roku powstało 760 tysięcy Citroenów przednim napędzie.
Za oceanem przedni napęd „został odkryty” w samochodzie Cord 810. W roku 1935 powstawały już prototypy tego auta, w marcu 1936 dilerzy dostali pierwsze modele na sprzedaż. Niestety Amerykanie większą wagę przywiązują do wyglądu modelu niż do danych technicznych, więc mimo poszukiwań danych Corda nie znalazłem.
Mimo, że Niemcy wyprzedzili Francuzów to tych drugich posądzamy o wymyślenie przedniego napędu. Dzięki jednym i drugim możemy cieszyć się dzisiaj wielką popularnością tego sposobu przekazywania mocy silnika na koła. W obecnych czasach nawet tacy konserwatyści jak BMW mają zamiar zastosować przedni napęd w swoich autach.

Nowe, czy używane – dylematy przy zakupie samochodu

Coraz więcej ludzi przy planowanym zakupie auta kieruje się racjonalną ekonomią. Co zatem wybrać? Samochód nowy z niższej półki, czy starszy używany, ale o wyższym standardzie? Oczywiście oba w tej samej cenie.
Obie sytuacje mają swoje plusy i minusy. Obie mają także swoich zwolenników i przeciwników. Dużo jednak zależy od tego, do czego służyć będzie nam auto.
Od dawna wiemy już, że zakup nowego samochodu nie jest zbyt opłacalną inwestycją. W zależności od modelu auta jego pierwotna wartość zaraz po wyjeździe z salonu może spaść nawet do 30% pierwotnej wartości pojazdu. Czy wolimy jeździć słabszym nowym, czy lepszym starszym zależy tylko i wyłącznie od nas. Zastanówmy się jednak. Przy zakupie nowego pojazdu czekają nas jeszcze dość kosztochłonne przeglądy ASO, zakup oryginalnych części, który jest niezbędny przy zachowaniu gwarancji oraz ubezpieczenie AC, które jest niezbędne przy zakupie auta na kredyt. Spójrzmy na to jeszcze wnikliwiej. Czy nowy oznacza, nigdy się niepsujący? Niezupełnie, części w każdym samochodzie ulegają eksploatacji, więc zarówno w nowym, jaki i starym samochodzie serwis zawsze będzie obecny. A może kalkulowaliście kiedyś ile wyniosła Was eksploatacja auta w czasie jego posiadania, utrata wartości, naprawy – podpowiemy: utrata wartości na aucie kupionym prosto z salonu jest całkiem spora.
Przy zakupie samochodu używanego musimy włożyć nie raz dużo mocy i energii, aby trafić na naprawdę dobre auto. Już sam Internet jest niezwykle bogaty w ogromną liczbę ofert, z których jedna przebija pod względem atrakcyjności drugą. Internet umożliwia nam także korzystanie z wyszukiwarek samochodowych, które jeszcze bardziej poszerzają nasze możliwości wyboru. Nie każdy jednak jest ekspertem. Jak dokonać wyboru, tak aby okazał się słusznym? Co zrobić, aby wybrany przez nas model był inwestycją trafioną i finalnie, aby zakupione przez nas auto sprawdziło się w codziennym użytku. Przede wszystkim należałoby skorzystać z opinii kogoś kto zna się na danym temacie. Niestety nie każdy ma pojęcie o samochodach i motoryzacji. Najlepiej znaleźć specjalistę, który pomoże nam w dokonaniu właściwego wyboru. Podpowie nam jaką markę i model samochodu wybrać, tak aby sprawdzał się przy realizacji wyznaczonego przez nas celu. A cele i wymagania w stosunku do auta zmieniają się ze względu na prowadzony przez nas tryb życia i wykonywany zawód. Specjalistą może okazać się członek rodziny lub znajomy. Nie zawsze jednak znamy kogoś, kto posiada aż tak specjalistyczną wiedzę. Gdzie wtedy należy się udać? U kogo szukać ratunku? W wielu wypadkach skuteczny może okazać się dealer samochodowy, który w polskich warunkiem wydaje się pośrednikiem pewnym i bezpiecznym.
Przy zakupie aut sprowadzanych z Belgii, Niemiec, Włoch, czy Francji należy być bardzo ostrożnym. Otwarcie granic spowodowało często niczym niekontrolowany import pojazdów. Zasadniczo nie jest do końca wiadomym w jakim stanie znajdował się samochód po przywiezieniu do kraju i kiedy zasadniczo został przywieziony ów „świeżo sprowadzony” model? Wtedy lepiej stawiać na sprawdzonych, najlepiej autoryzowanych dealerów samochodowych, którzy w wielu przypadkach oferują ubezpieczenie i gwarancje działające tak jak w przypadku zakupu samochodów nowych. Jest tak na przykład w przypadku autoryzowanego dealera marki Peugeot „Signella”. Samochody znajdujące się w ofercie objęte są programem „Używany Gwarantowany”, dają one kupującemu poczucie bezpieczeństwa. Samochody posiadają kilkumiesięczną gwarancję, a nawet 24h Assistance. Jeżeli daeler dba o swoją markę wtedy stara się również o różnego rodzaju certyfikaty świadczące o jakości oferowanych produktów. Najlepsze oczywiście są te , które poświadczają o światowej jakości samochodów, które otrzymują certyfikaty po wielu próbach i testach poszczególnych egzemplarzy.

sobota, 2 lipca 2011

Różne techniki jazdy

Dziś chcę się podzielić swoimi spostrzeżeniami na temat różnych technik jazdy w różnych krajach europejskich. Ale na początek: nasza polska technika "na skoczka".
Na pewno każdy się spotkał z kimś takim na drodze; gwałtowne przyśpieszanie, hamowanie, niespodziewane zmiany pasa ruchu. O braku sygnalizacji zamiaru zmiany pasa za pomocą kierunkowskazu, nie muszę chyba wspominać. Nie dość, że technika ta wzbudza co najmniej złość u innych kierowców, to, co najśmieszniejsze, prawie wcale nie przynosi pożądanego efektu. Wiele razy zdarzyło mi się być wyprzedzonym przez takiego „skoczka” w miejscu, gdzie nikomu by nawet nie przyszło na myśl rozpocząć manewr, a po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów, na pierwszych światłach w mieście staliśmy obok siebie. Jeśli wziąć pod uwagę ryzyko jakie niesie ze sobą taka jazda oraz zwiększone koszty eksploatacji, to naprawdę to się nie opłaca.
Pod tym względem jazda po drogach niemieckich, to prawdziwa „nuda”. Kierowcy są przewidywalni, a znaki drogowe tak ustawione i w takiej ilość, że jedzie się po prostu intuicyjnie. Za to Francuzi, o, to dopiero jest temat na dłuższe rozważania. Jazda przez kilka kilometrów po autostradzie za samochodem z włączonym kierunkowskazem pobudza do ciekawych przemyśleń. Oczywiście, jeśli jedzie prawym pasem, to na wszelki chyba wypadek, ma włączony lewy kierunkowskaz. I odwrotnie rzecz się ma jeśli taki ktoś jedzie lewym pasem i wcale nie zamierza zjechać na prawy mimo włączonego prawego kierunkowskazu. Po prostu, trzeba momentalnie zapomnieć o niemieckim ordnungu i wpuścić do mózgu ożywczy powiew swobody, inaczej trudno będzie poruszać się w tym kraju.
Np. czerwone światła. Piesi we Francji praktycznie nie zwracają na nie uwagi. Ktoś ze znajomych wyraził pogląd, że światła na przejściu są nie po to żeby ludzie się zatrzymywali, tylko żeby mieli świadomość, że przechodzą przez jezdnię. Wyobraźcie sobie Państwo taką sytuację: skrzyżowanie ze światłami; dwa pasy ruchu; lewy do jazdy w lewo, prawy do jazdy na wprost i w prawo. Ja stoję w drugim rzędzie na prawym pasie. Przede mną dwa samochody, 1 na pasie lewym do jazdy w lewo, 2 na prawym do jazdy prosto lub w prawo. Po zmianie świateł na zielone, samochód 1 pojechał prosto natomiast samochód 2 skręcił w lewo. Nikt nawet nie zatrąbił, tylko ja zbaraniałem.
Ale nie próbuję przenosić takich praktyk na nasze krajowe poletko. Podsumowując mój wniosek jest taki: nie krytykuj w czambuł innych, tylko najpierw spróbuj zrozumieć ich mentalność, a poradzisz sobie na każdej drodze.

Nowe Volvo V60 Plug-in Hybrid 2012

Nowe Volvo V60 Plug-in hybrid to kolejna generacja modelu V60, która oczekuje na swój debiut w roku 2012. Samochód ten przedstawia scalenie trzech typów nadwozia w jeden, a mianowicie w eleganckie sportowe kombi. Co najciekawsze, będzie to pierwszy Diesel Plug-in Hybrid. 
Zmiany

V60 Plug-in Hybrid wyposażony zostanie w trzy tryby doboru napędu: Pure, Hybrid i Power.

Tryb Pure – sprawia, iż auto napędzane jest wyłącznie silnikiem elektrycznym, tak długo, jak to możliwe. Baterie zapewniają trwałość jazdy do 50 km. Oczywiście wszystko jest uwarunkowane naszymi umiejętnościami, stylem jazdy oraz ilością aktywnych urządzeń.

Tryb Hybrid – jest to standardowy tryb jazdy, który jest ustawiony, jako domyślny. Podczas jazdy w tym module następuje integracja silnika elektrycznego z dieslem, co pozwala na zmniejszenie spalania, a tym samym zatrucia środowiska poprzez mniejszą emisje CO2. Moc silnika w trybie hybrid wynosi 215KM.

Tryb Power – zapewnia optymalizację jazdy w celu osiągnięcia maksymalnej wydajności pojazdu. Zwiększona zostaje również moc napędowa o około 70KM. Wtedy również następuje zwiększenie przyspieszenie auta od 0 do 100km/h wynoszące 6,9 sekundy.

Dodatkowe możliwości

Istnieje możliwość doładowywania baterii za pomocą wbudowanego napędu diesla. Można także skorzystać z przycisku AWD, który uruchamia napęd elektryczny na cztery koła. W nowym Volvo V60 Plug-in Hybrid zastosowano system optymalizujący spalanie w stosunku do ustawionego dystansu podróży (krótki, średni, długi) w panelu menu.

Ładowanie baterii

Baterie wbudowane w tym samochodzie mogą być ładowane z gniazdka prądowego znajdującego się z naszym domu. Jest to możliwe, ponieważ dostosowane zostało napięcie i natężenie ładowania baterii do tego panującego w instalacji elektrycznej w każdym domu (230V/6A, 10A lub 16A). Czas ładowania uzależniony jest od doboru natężenia i wynosi on od 3 – 7,5 godziny.

Tajemnice hybryd: A gdzie są baterie? Toyota Prius

Akumulatory "Priusa" nie przeszkodziły projektantom w uzyskaniu 445-litrowej przestszeni bagażowej. Jest nawet  umożliwione w tym samochodzie składanie tylnej kanapy.
Gdyby nie postęp w miniaturyzacji akumulatorów, hybryda musiałaby ciągnąć za sobą przyczepę z bateriami. Tymczasem są one tak niewielkie, że niewtajemniczony właściciel może ich nigdy nie znaleźć w swoim samochodzie. Wbrew dość powszechnemu poglądowi pojemność wcale nie jest najistotniejszym parametrem baterii w aucie hybrydowym. Byłaby najważniejsza, gdybyśmy mieli do czynienia z samochodem czysto elektrycznym, w dodatku pokonującym wyłącznie pozamiejskie trasy. A najlepiej – niezbaczającym ani na moment z autostrady, na której jest niewielki ruch. 
Do czego zmierzamy? Okazuje się, że w przypadku jazdy miejskiej oraz każdej, która wymaga częstego hamowania i przyspieszania, od baterii wymaga się jak najszybszego ładowania. Gdyby w bagażniku Priusa zainstalowano zespół akumulatorów 12-woltowych, jakie można znaleźć pod maskami większości samochodów, to co prawda dostarczyłyby one odpowiedniej mocy do przyspieszania, ale ładowanie takiego układu wymagałoby nie minut, lecz godzin. Na to nie ma czasu – już po kilku hamowaniach bateria ma dostarczyć energię do rozpędzenia auta. Dlatego w Priusie zamontowano akumulator niklowo-wodorkowy, którego głównym atutem jest...
...krótki czas ładowania
Wystarczy kilkanaście dłuższych hamowań, by napełnić baterie i od startu spod świateł dysponować dodatkową mocą. Dzięki temu hybryda potrafi zagospodarować energię hamowania, a spalanie w mieście nie musi być wyższe niż na trasie!

Volkswagen Transporter T3

T3, Transporter, kanciak, mikrobus, bus - to zwyczajowe nazwy serii samochodów dostawczych produkcji Volkswagena z lat 1979-1990.

Samochody Volkswagen Transporter produkowane były w latach 1979-1992. Powstały jako następstwo słynnych bulików T1 i T2 i były ostatnią serią samochodów dostawczych z silnikiem z tyłu i napędem na tylną oś produkcji VW.

Produkowano ten samochód w wielu wersjach nadwoziowych, począwszy od w pełni towarowego furgonu (tzw. blaszak, 2-3 miejsca, przestrzeń towarowa z tyłu), odkrytego z paką (w wersji z jednym lub dwoma rzędami siedzeń - ten drugi znany jako doka), przez mniej lub bardziej luksusowe wersje osobowe (caravelle oferująca do 9 miejsc lub multivan z rozkładanym stolikiem i jednym rzędem foteli odwróconych tyłem do kierunku jazdy oraz kanapą, która razem z materacem w bagażniku tworzyła duże łóżko).

Model ten był przerabiany na auto kempingowe przez kilka wyspecjalizowanych firm (najbardziej popularne z Polsce są przeróbki firmy Westfalia). Wyposażano je w podnoszone dachy, które po rozłożeniu dawały 2 dodatkowe miejsca do spania osłonięte czymś w rodzaju namiotu, lub po prostu dachy wyższe, plastikowe, również z dwoma miejscami do spania. Do dziś wiele takich samochodów można jeszcze zobaczyć na drogach.

Z punktu widzenia przewozu towarów, umieszczenie silnika z tyłu nie było pomysłem najszczęśliwszym. Spowodowało to bowiem podniesienie podłogi bagażnika znacznie do góry (w końcu pod bagażnikiem jest silnik) i dlatego ten model był ostatnim z silnikiem z tyłu. Wyższa podłoga to nie tylko mniej miejsca do wykorzystania ale również większe kłopoty z załadowaniem samochodu, np. z umieszczeniem w nim cięższego ładunku. Po prostu trudno jest go podnieść na dość dużą wysokość, na której zaczyna się podłoga. Sam fakt, że podłoga nie była na jednej wysokości (z przodu była niżej, by nie marnować miejsca) powodował, że umieszczenie wewnątrz tego pojazdu ładunku było dość trudne.

Samochód ten wyposażano w silniki benzynowe i wysokoprężne, w różnych konfiguracjach. Najsłabsze były silniki 1,6D, wolnossące, z czasem pojawiły się w wersji z turbodoładowaniem i o większej pojemności (1,9D). Jeśli zaś chodzi o silniki benzynowe, najmniejszy miał pojemność 1,6 litra i był chłodzony...powietrzem. Oprócz tego był też chłodzony powietrzem o pojemności 2,0 litra (oba w konfiguracji boxer), oraz chłodzone wodą 1,9 i 2,1.

Co ciekawe, były dostępne również wersje z napędem na 4 koła, tzw. syncro, w różnych wersjach nadwoziowych. Produkowano je najdłużej ze wszystkich.

Ja w T3 zakochałem się jakiś rok temu, a od wakacji 2006 moim samochodem jest kempingowy volkswagen transporter. Jest kilka lat starszy ode mnie, bo wyprodukowano go w 1979 roku. Wyposażony w sprzęt kempingowy przez firmę Munnich jest dość nietypowy, bo rozkładany dach zajmuje tylko część dachu i miejsca do spania są tylko dwa. Oryginalnie benzyniak "na powietrze", teraz wolnossący diesel 1,6 o stosunku mocy do masy całkiem jak we fiacie 126p. Ale tym samochodem nie jeździ się szybko, nim jeździ się dostojnie. :)

Volskwagen Garbus

Każdy ten samochód zna. Można go pokochać albo znienawidzić. Trzeba go znać. To najliczniej produkowany samochód na świecie. „Stworzono” 22 miliony tych Volkswagenów. My znamy go jako Garbusa.
Historia sprowadza nas do Adolfa Hitlera i Ferdynanda Porsche. Władza niemiecka potrzebowała auta dla ludu, mieszczącego 4 osoby, bagaż, kosztującego do 1000 reichsmarek i oszczędnego. W 1935 roku powstał pierwszy prototyp auta. Mówi się, że Ferdynand zapożyczył wiele rozwiązań od swojego współpracownika Hansa Ledwinka i Tatry T97. Trudno powiedzieć czy odbył się kiedykolwiek o to proces. Jedni mówią tak, inni nie. Nie da się zaprzeczyć jednak, że to auto to początek marki Volkswagen czyli, w naszych czasach, jednego z największych koncernów motoryzacyjnych.
Powstało mnóstwo różnorodnych wersji – sportowa, która osiągała 140 km/h, wersję wojskową – jeep czy amfibię shwimmenwagen. Napędzały je czterocylindrowe boxery. Chłodziło powietrze. Ich właściciele często narzekają na wysokie spalanie. W 1978 roku zakończono produkcję Garbusa w Europie. Reszta egzemplarzy powstawała w Meksyku i Brazylii.
Gdy Garbus trafił do Polski był samochodem ekskluzywnym. Później, gdy do kraju trafiło więcej egzemplarzy stał się popularny. Do tej pory wiele osób używa ich jak zwykłe codzienne samochody. Istnieją też kluby, zjazdy i pasjonaci. Ale nie można się dziwić. Auto mocno wpłynęło na rozwój motoryzacji. I nadal budzi emocje. 21 529 464 egzemplarzy pomysłu Ferdynanda Porsche. Samochodu (jak na tamte czasy) bezawaryjnego, ładnego i taniego. Nawet jak ktoś go nie lubi musi przyznać – zapisało się w historii motoryzacji. Volkswagen reaktywował Garbusa jako New Beetle. Co, jak każde „ożywiane” auto popieramy!

piątek, 1 lipca 2011

Jak przygotować się do egzaminu na prawo jazdy.

Nauka jazdy to nie tylko umiejętność prowadząca do opanowania kierowania samochodem czy motorem, ale to przede wszystkim sztuka kompromisu i bezpiecznego zachowania się w ruchu drogowym. Samodzielna podróż za kierownicą jednośladu lub większego pojazdu, przeznaczona jest dla każdego kto wiedzę na temat prowadzenia pojazdów posiądzie.
Jak nauczyć się mądrze prowadzić samochód? Zazwyczaj na kurs prawa jazdy zapisują się młodzi ludzie, którzy ukończyli 18 rok życia i dla których zdobycie licencji kierowcy, jest kolejnym etapem na drodze ku samodzielnemu i dorosłemu życiu. O czym należy pamiętać wybierając się na kurs? i czego należy unikać, aby nauka jazdy była efektywna i najlepiej przygotowała nas do egzaminu na prawo jazdy?

I etap – czyli wybór odpowiedniego Ośrodka Szkolenia Kierowców
Wbrew powszechnej opinii, wybór odpowiedniego miejsca szkoleniowego jest bardzo ważny. Przede wszystkim istotą wyboru powinna być kadra, która to będzie nas uczyć i razem z nami będzie pokonywać kolejne etapy edukacji, które pozwolą nam zdać egzamin na prawo jazdy. Dzięki przyjaznemu podejściu do kursanta, instruktorzy jazdy zyskują sobie zaufanie wśród przyszłych kierowców, a to z kolei powoduje, że zarówno atmosfera podczas kursów, jak i sam proces nauczania jest znacznie bardziej efektywny.

II etap – przygotowanie do testów teoretycznych
Podczas kursu na prawo jazdy każdy uczestnik będzie musiał odbyć szereg wykładów dotyczących zasad poruszania się po drogach, poznać znaczenie poszczególnych grup znaków drogowych, a także przejść szkolenie z pierwszej pomocy. Podczas wielogodzinnych wykładów można się dowiedzieć o regułach prowadzenia pojazdu, można przeanalizować wiele trudnych sytuacji, na przykład na skrzyżowaniach czy rozjazdach dróg. Każdy wykład kończy się zazwyczaj podsumowaniem danej grupy zagadnień poruszonych podczas szkolenia. Wszystkie informacje, które zostaną przekazane należy zapamiętywać i systematycznie sobie je powtarzać. Dzięki temu będziemy w stanie rozwiązać test egzaminacyjny, składający się z wielu pytań zamkniętych, wielokrotnego wyboru.

III etap – pierwszy raz za kółkiem samochodu
Po zakończeniu teoretycznej części kursu na prawo jazdy nadchodzi moment, w którym całą poznaną wiedzę będzie można zastosować w praktyce i zacząć poruszać się wraz z instruktorem po coraz to większym obszarze miasta i województwa. Nauka jazdy sprawia, że kursant nabywa wszystkie umiejętności, jakie powinien mieć doświadczony kierowca, czyli zdolność do poruszania się w terenie, opanowanie, odporność na sytuacje stresowe, czy też umiejętność zachowania się w trudnych sytuacjach na drodze.

Po zakończeniu kursów praktycznych i przyswojeniu całej partii materiału teoretycznego nie pozostaje już nic innego, jak tylko wybrać się do odpowiedniej jednostki egzaminacyjnej, czyli do popularnego WORDa (Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego) i wyznaczyć termin egzaminu na prawo jazdy.

Mustang pierwszej generacji.

Historia pierwszej generacji kultowego modelu Forda - Mustanga. Najważniejsze odmiany, wersje silnikowe Forda Mustanga z lat 1964-1973               .
Mustang pierwszej generacji - 1964-1973.

Pierwszy Mustang został wprowadzony w kwietniu 1964r. Dzięki szekoro zakrojonej kampanii reklamowej, w pierwszy weekend sprzedaży jego salony odwiedziło blisko 4 miliony ludzi, a po dwóch latach, w roku 1966, został wyprodukowany milionowy Mustang.

Ten właśnie najwcześniejszy Mustang jest przez wielu uważany za najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek powstał. Jego pierwowzorem był Ford Falcon - wiele części Mustanga pochodziło właśnie od niego (i od modelu Fairlane).

mustang
-rocznik 64-

W roku 65 wprowadzono niewielkie zmiany w stosunku do poprzednika. Zmiany te obejmowały kolor nadwozia, tapicerki (zwiększyła się gama kolorów do wyboru) jak i niektóre elementy konstrukcyjne. Wprowadzono mocniejsze silniki w porównaniu do rocznika 64. W 65 pojawił się także pakiet GT oferujący bardziej sportowy wygląd, czterostopniową skrzynię biegów, mocniejszy silnik i usztywnione zawieszenie.

mustangi
-rocznik 65-

1965 był to tez rok pojawienia się pierwszego Mustanga przerobionego w firmie Shelby - dostosowanego do potrzeb wyścigów Shelby GT-350, który miał bardziej sportowy charakter niż zwykły Mustang.

mustangi
-Shelby GT-350-

W 1966 roku zachodzą niewielkie zmiany zewnętrzne, głównie w wyglądzie atrapy chłodnicy. Samochód zostaje tez wyposażony w mocniejszy silnik oraz powiększa się gama dodatkowych akcesoriów (jest ich teraz 70). Auto zostaje nieco poszerzone i wydłużone, przez co wnętrze staje się bardziej obszerne.

mustangi
-rocznik 66-

W roku 1967, firma Shelby wprowadziła nowy samochód, bazowany na Mustangu. Shelby GT500 dysponowało 7-litrowym silnikiem o mocy 355 KM.

mustangi
-Shelby GT500-

Przy tej okazji warto także wspomnieć o modelu Fastback, który rozsławił się występem w filmie "Bullitt" z roku 1968. Trwająca 9 minut i 42 sekundy scena pościgu wpisała się na dobre w historię kina. Do obejrzenia pod poniższym linkiem:

http://www.youtube.com/watch?v=ueL0245Y46c

Do roku 1971 montowano coraz to mocniejsze silniki (w 1968r. można było wybrać silnik o mocy nawet 390KM).

W 1968r. został zaprezentowany Mustang na kolejny rok. Tym razem Ford postanowił przeprowadzić gruntowny facelifting. Zmiane objęła cała linia nadwozia (Boczne i tylne linie zostaly wygladzone). Samochód widocznie przybrał na masie i optycznie zastał bardzo powiększony. Metalowa, chromowana atrapa chłodnicy została zastąpiona przez nową, czarną i wykonaną z plastiku. Logo Mustanga nie było już umieszczone pośrodku, tylko po stronie kierowcy i było mniejsze. Na "dziobie" samochodu pojawiły się cztery lampy (dwie wewnątrz atrapy i dwie poza nią).

W tym okresie czasu zostały stworzone trzy wersje Mustanga :
-Mach 1

mustangi

-Boss 302
Z założenia miał być połączeniem szybkiego zwrotnego samochodu sportowego z mocą i siłą "muscle cara". Najczęściej można było go spotkać z silnikiem V8 (302 CI (ok. 5 litrów) / 290 KM). Był wyposażony w manualną, czterostopniową skrzynię biegów. Samochodu który był określany "autem który GT-350 powinien był być" wyprodukowano jedynie niecałe 9000.

mustangi

-Boss 429
Był to samochód stworzony do wyścigów NASCAR. Uważany jest za najszybszy mustang tamtych czasów. Był wyposażony w silnik V8 ( 429 cali sześciennych (ok. 7 litrów ) / 375 KM )

mustangi


W roku 1970 przyszla kolejna zmiana w wygladzie Mustanga. Galopujacy koń ponownie powędrował na środek wielkiej atrapy. Tym razem projektanci zrezygnowali z zewnętrznych przednich lamp. Pozostały dwa reflektory wewnątrz atrapy. Po bokach przedniej części "Amerykanina" zamontowano otwory imitujące wloty powietrza. W tym roku zdecydowano o wprowadzeniu modelu Mach 1. Był on najwygodniejszym ze wszystkich trzech produkowanych wtedy modeli Mustangów. Wtedy też dzięki wprowadzeniu klimatyzacji w tym modelu sprzedaż Mustangów kabrioletów spadła prawie o połowę. W tych latach firmy Ford i Shelby zrezygnowały z dalszej współpracy.

1971-1973 to ostatnie lata przed kryzysem paliwowym. Był to właściwie koniec klasycznych Mustangów z potężnymi jednostkami V8. Montowanie coraz mniejszych silników wymuszały nowe normy, związane z emisją spalin. Producenci chcieli mimo to, aby Mustang zachował swój sportowy charakter i agresywność, więc postawili większy nacisk na jego wygląd i wygodę. Samochody z czwartej generacji były największymi Mustangami, jakie produkowano. W dodatku w 1973r. wg nowych przepisów, trzeba było montować większe zderzaki (kolejne zwiększenie masy). W tym samym roku Ford przerwał produkcję kabrioletów, co spowodowało wzrost sprzedaży o 5700 aut.

Od automobila do samochodu. Krótkiej historii motoryzacji część druga.

"Historia kołem się toczy" mówi znane powiedzenie. W przypadku historii motoryzacji powiedzenie to ma "drugie dno". Za praszam zatem do przeczytania jak toczyła się dalej na swoich czterech (czasem trzech) kołach.
Oczywistym jest, że samochód nie narodził się jako dzieło skończone. Nie od początku był pokryty lśniąca metalową karoserią. Pierwsze wytwory myśli technicznej pionierów automobilizmu były w zasadzie powozami bez koni. Pojazd Daimlera był czterokołowy, Benza miał tylko trzy koła, ale w zasadzie oba były bryczkami. Można chyba przyjąć, że to dopiero Mercedes Simplex wylansował konstrukcję z silnikiem z przodu i  siedzeniami ustawionymi w kierunku jazdy.
Trzeba tu zwrócić uwagę, że produkcja samochodów wyglądała w owych czasach zupełnie inaczej niż dzisiaj. Firmy rzadko wypuszczały kompletny pojazd. Częściej produkowano ramę z silnikiem i całym wyposażeniem, a zewnętrzne warsztaty budowały nadwozia i wyposażały je we wszelkie dostępne wówczas wygody. Skutkowało to ogromną różnorodnością pojazdów.
W miarę wzrastania mocy silników okazało się, że o kształcie zabudowy nie mogą decydować jedynie czynniki estetyczne, a trzeba brać pod uwagę kwestie aerodynamiki. Wywarło to wpływ na wygląd samochodów, których twórcy poprzez kształt nadwozi chcieli podkreślić ich prędkość. Pojawiły się opływowe linie z bardzo długimi maskami, kryjącymi ogromne rzędowe silniki. Przykładem takiego samochodu jest chociażby przepiękne Bugatti 50T.
Kolejnym etapem postępu miało stać się przejście od ciężkiej konstrukcji ramowej, do nadwozi samonośnych.
            Nadwozia to jedno, ale istniało jeszcze wiele innych problemów do rozwiązania. Chociażby koła i ogumienie. Dr John Boyd Dunlop połączył ze sobą dwa końce gumowego węża i napełnił to powietrzem. Tak powstałą oponę założył do roweru synka. Był tak zadowolony ze swojego wynalazku, że nawet go opatentował. Ideę tą rozwinął zawodnik Michelin, którego do szału doprowadzała konieczność częstej zmiany takich opon. I choć wcześniej patent na tego typu ogumienie uzyskał Robert Wiliam Thomson, to został on zapomniany. Tak czy owak koła wzorowane na powozach, twarde i nie zapewniające komfortu odeszły natychmiast do historii. Pojawiły się oczywiście nowe wzory felg, co dodatkowo pozwalało wyróżnić swój automobil.
            Ewolucję przechodziła również kierownica. Na początku była to zwykła korba umieszczona w środku podłogi. Kierowanie takim pojazdem wymagało sporo siły. Problem ten rozwiązali niezależnie Benz i Daimler. Pojawił się więc w latach 1889 i 1893 układ różnicowy. Później kierownica zaczęła przypominać coś, co znamy teraz. Zmieniała się liczba ramion kierownicy, aż w 1955 roku Citroen zaproponował nawet kierownicę jednoramienną.
            Zmieniało się również coś, co decydowało w znacznym stopniu o wyglądzie samochodu, czyli chłodnice, a ściślej rzecz biorąc ich atrapy. Sama konstrukcja układów chłodzenia również ewoluowała. Pierwsze samochody były chłodzone powietrzem, jednak szybko zaczęto wypróbowywać różne pomysły na chłodzenie cieczą. I tak na przykład próbowano chłodzić silnik poprzez odparowywanie wody doprowadzanej do silnika wężownicą. Jednak był tu jeden problem. Otóż 50 litrów wody zapewniało chłodzenie na 20 minut, a to było zdecydowanie za mało. Dopracowano się w końcu wydajnej metody polegającej na zamontowaniu z przodu wąskich żeber z wodą, które następnie były chłodzone przez przepływające powietrze. To rozwiązanie jest (z modyfikacjami) stosowane do dnia dzisiejszego.
            Warto teraz spojrzeć na dzieje motoryzacji przez pryzmat historii firm tworzących ją na samym początku, ale o tym w następnym odcinku.

Od automobila do samochodu. Krótkiej historii motoryzacji część pierwsza.

Pierwszy artykuł z cyklu o historii motoryzacji. Mam nadzieję, że udało mi się osiągnąć pewną "kompaktowość", dzięki czemu opowieść te nie zanudzi nawet kogoś, kto wielkim pasjonatem motoryzacji nie jest.
Gdy w latach 1769-1770 niejaki Pan Cugnot przemierzał francuskie drogi w swoim pojeździe parowym świat był przekonany, że siła napędowa dla pojazdów mechanicznych została odkryta. Prowadził do tego wydarzenia pewien ciąg ludzkich idei o poruszaniu się pojazdami bez koni. Średniowieczni wynalazcy tworzyli pojazdy napędzane siłą mięśni ludzi ukrytych wewnątrz, a sam Leonardo da Vinci skonstruował w 1490 roku pojazd o napędzie ręcznym.               Jednak to nie para miała się okazać paliwem, które miało popchnąć motoryzację na nowe drogi (użycie słowa „tory” byłoby tu chyba niewłaściwe...).
             W 1806 roku pojazd napędzany silnikiem spalinowym przejechał kilka metrów. Stało się to za sprawą geniuszu właściciela warsztatu położonego w szwajcarskim kantonie Wllis – niejakiego Izaaca de Rivaza. Kilka lat później Francuz Lenoir przejechał swoim pojazdem z Paryża do Joinville-le-Point. Człowiek ten użył do zasilenia swojego silnika mieszanki paliwowo-powietrznej. Następny krok wykonał Niemiec Nicolaus August Otto, właściciel niewielkiego warsztatu w kolonii. Dokonał on pewnych udoskonaleń, które okazały się decydujące dla rozwoju silników spalinowych. Zastosował on mianowicie czterosuwowy cykl roboczy oraz sprężanie mieszanki paliwowo-powietrznej wewnątrz komory spalania. Szczęście jednak mu nie sprzyjało. Opatentował wprawdzie swój wynalazek w 1876 roku, jednak już w roku 1886 na wniosek spadkobierców Francuza Rochasa, który jak się okazało opisał teoretycznie już w 1862 roku zasadę działania takiego silnika, Sąd Rzeszy unieważnił patent Otty. Choć dla niego nie był to niewątpliwie powód do radości, to wyrok ten niewątpliwie przysłużył się motoryzacji, bo odtąd każdy mógł produkować spalinowe silniki czterosuwowe.
            I tu dochodzimy do nazwisk znanych niewątpliwie wszystkim pasjonatom motoryzacji. Poznajmy Gottlieba Daimlera i Carla Benza. Daimlera pochłonął pomysł wyprodukowania lekkiego silnika spalinowego. Rezultatem jego zapału był jednocylindrowy silnik szybkobieżny. Miał on pojemność 460 cm3 i 700 obrotów na minutę. Rozwijał zawrotną na owe czasy moc 1,5 KM (1,1 KW). Następnie pan Daimler skonstruował pierwszy w historii motocykl. Miał on okute koła, drewnianą ramę i ważył 90 kg. Rozwijał prędkość 12 km/h. W 1886 roku Daimler przedstawił czterokołowy pojazd rozwijający prędkość 18 km/h.
W tym samym mniej więcej czasie (1885) Carl Benz zbudował pojazd trzykołowy.
W następnych latach moc silników zrosła nawet do 60 KM, a pojazdy obu panów cieszyły się coraz większym powodzeniem.
                    Pojawiły się też wówczas pewne standardy, które sprawdzają się do dnia dzisiejszego: silnik z przodu, sprzęgło, wał napędowy, skrzynia biegów, mechanizm różnicowy itp.
Największą bolączką ówczesnych aut były słabe hamulce. Od roku 1900 obowiązywał przepis mówiący, że każdy samochód musi mieć 2 niezależnie działające hamulce. Hamulec ręczny już wówczas pełnił rolę jedynie pomocniczą.
Co ciekawe, nie myślano wówczas o wykorzystaniu prądu elektrycznego do zasilania reflektorów samochodowych. Stało tak się dlatego, że zachwycono się w tamtych latach bardzo jasnym światłem karbidowym.
            Jak to zwykle bywa, do rozwoju różnych dziedzin techniki niezbędny jest wyścig zbrojeń. Impulsem do niego stała się nowa pasja zamożnych właścicieli aut – wyścigi samochodowe. To w tamtych czasach wprowadzono pierwsze regulacje. Tak więc samochody startujące w wyścigach nie mogły być lżejsze niż 400 i cięższe niż 1000 kg. Zaczęto też dzielić samochody na klasy – według mocy silnika.
Wszystko to spowodowało, że zaczęto stosować lepsze materiały konstrukcyjne. Pojawiły się łożyska kulowe, zawory sterowane mechanicznie. Sama moc silników stała się zależna od zastosowania sprężarek, które umożliwiły osiąganie kosmicznych jak na owe czasy prędkości.
            Ewolucja dotyczyć miała każdej niemal części samochodu, ale o tym w następnym odcinku.

Cała prawda o punktach karnych

Nikt nie lubi dostawać mandatów, które zawsze obciążają nas finansowo. Jednak kierowcy najbardziej boją się punktów karnych. Kiedy trafiają na konto kierowcy? Co grozi za przekroczenie ich limitu?
W Polsce limit punktów dla kierowców posiadających prawo jazdy krócej niż rok wynosi 20 punktów. Bardziej doświadczeni kierowcy mogą uzbierać 24 punkty. Po przekroczeniu limitu ci pierwsi mają cofnięte uprawnienia do kierowania, natomiast ci drudzy muszą się udać na kontrolne sprawdzenie kwalifikacji.
Moment naliczania punktów
Nie jest łatwe określenie chwili, kiedy punkty karne faktycznie trafiają na nasze konto. Należy wtedy rozdzielić dwa terminy:
a) datę przyznania punktów - od tej daty liczony jest termin przedawnienia punktów (rok)
b) moment, kiedy punkty faktycznie trafiają na konto kierowcy wraz z ich konsekwencjami.
W pierwszym przypadku ważne jest to, kiedy złamano przepis, w drugim - data wpisu do ewidencji na podstawie karty informacyjnej. Jeśli więc przyjmiemy mandat oraz punkty i w tym momencie zostanie przekroczony limit, policjant nie ma prawa zabrać nam prawa jazdy, gdyż punkty nie są jeszcze wtedy przypisane.
Odmowa przyjęcia mandatu nic nie da
Jeżeli odmówimy przyjęcia mandatu, nie opóźnimy wpisania punktów do ewidencji. W polskim prawie jest dopuszczalny tzw. wpis tymczasowy. Oznacza to, że punkty do momentu rozstrzygnięcia sprawy zostają przypisane do konta kierowcy, ale nie są aktywne. Po przekroczeniu limitu, prawo jazdy nie jest zabierane, ale tylko do chwili, kiedy naruszenie przepisów zostanie stwierdzone prawomocnym wyrokiem sądu. Wtedy punkty tymczasowe stają się punktami ostatecznymi.

Prawo jazdy 2013

W artykule mam zawarte informacje na temat zmian na prawo jazdy katergori A. Opisane wszystkie kategorie i zmiany jakie przyniesie nam rok 2013. (AM, A1, A2 I A)
Prezydent niedawno podpisał nową ustawę o kierujących pojazdami. Zgodnie z nią, świeżych kierowców (samochodów jak i motocykli) czeka 2-letni okres próbny (pozostałych - wymiana praw jazdy na nowe - okresowe). Po popełnieniu dwóch wykroczeń "zielony kierowca" zostanie wysłany na kurs reedukacyjny, a po trzech wykroczeniach lub jednym przestępstwie przeciw bezpieczeńtwu w ruchu drogowym (np. jazda po pijaku) straci prawo jazdy. Kierowcy z  dłuższym stażem, którzy uzbierają 24 pkt karne będą kierowani na kurs reedukacyjny, a nie jak jest obecnie na ponowny egzamin. Jeśli jednak po raz drugi zgromadzą 24 punkty karne (razem już 48) w ciągu 5 lat, pożegnają się z uprawnieniami. AM - uprawniające do kierowania motorowerem i i czterokołowcem lekkim, czyli quadem o masie bez obciążenia do 350kg, prędkość maks. do 45 km/h i silniku o pojemności do 50ccm. Kategoria ta, będzie dostępna po ukończniu 14 roku życia.
A1 - pozwalające na jazdę motocyklem o pojemności nieprzekraczającej 125ccm, mocy nie większej niż 11kW (15KM) i stosunku mocy do masy własnej motocykla niższym od 0,1 kW/kg (czyli 0,13KM/kg), motocyklem trójkołowym o mocy nie przekraczającej 15kW (20,4 KM) i pojazdami określonymi dla prawa jazdy kategorii AM. (16 lat)
A2 - pozwalające na jazdę motocyklem o mocy do 35 kW (47,6 KM) i stosunku mocy do masy własnej nieprzekraczającej 0,2Kw/kg, (0,27 KM/kg), motocyklem trójkołowym o mocy nieprzekraczającej 15 kW (20,4 KM) i pojazdami dla kategorii AM. (18lat)
A - wszystkie motocykle. (24 lata)
Prawo jazdy kategorii A, będzie można uzyskać po ukończeniu 24 lat, można jednak uzyskać je wcześniej, stopniowo zdobywając uprawnienia:
1. Najpierw prawo jazdy A1 ( ukończone 16 lat).
2. Następnie po co najmniej dwóch latach będzie można zdawać egzamin na kat. A2 (18 lat).
3. Po upływie kolejnych dwóch lat można zdawać egzamin na prawo jazdy kategorii A (20 lat).

czwartek, 30 czerwca 2011

Na co zwrócić uwagę kupując motocykl? Jakich błędów uniknąć?

Przy zakupie jakiegokolwiek motocykla większość ludzi nie ma, niestety żadnego strategicznego planu działania. Gdyby mieli taki strategiczny plan to prawdopodobnie zaoszczędziliby: - pieniądze na naprawę i dokumenty - wiele godzin na naprawienie popsutych rzeczy i uzupełnienie braków w dokumentacji.
Myślę,że każdy kupujący motocykl powinien przeczytać mój artykuł w ,którym opiszę na co zwrócić szczególną uwagę by nie zostać z dużym problemem.No więc zaczynamy od początku.
- Po pierwsze sprawdźmy czy są do niego wszystkie potrzebne dokumenty , oraz sprawdźmy czy się zgadzają wszystkie numery m.in. ramy.
- Następnie odpalmy silnik i sprawdźmy czy nie dochodzą z niego jakieś metaliczne dźwięki lub stuki, które mogą świadczyć o zużytych łożyskach lub luźnym łańcuszku rozrządu. Jeśli jesteśmy już przy silniku sprawdźmy czy jest suchy i czy nie ma żadnych wycieków , które świadczą o zużyciu materiałów.
- Sprawdźmy czy działają wszelakie elementy elektryczne.
- Jeżeli mamy taką możliwość zdejmijmy owiewki i sprawdźmy ramę czy nie jest popękane i w jakim stanie jest lakier na niej.
- Zobacz zużycie opon może ci ono powiedzieć czy motor nie był katowany jeśli z tyłu opona jest bardziej zużyta niż przednia może to świadczyć o wykorzystywaniu go do celów niezgodnych z przeznaczeniem.
- Przy hamulcach należy sprawdzić grubość tarczy przedniej i tylnej czy przypadkiem nie będzie trzeba ich wymieniać.
- Sprawdź wydech czy jest cały nie ma dziur i czy nie był spawany.
Ogólnie to wszystko warto jeszcze sprawdzić czy moto nie był malowany jeśli tak to dlaczego ,ponieważ nie każdy maluje motocykl,motorower dla przyjemności. Myślę ,że niektórym trochę przybliżyłem na co zwracać uwagę.
A więc życzę wam kupna bezawaryjnego motocykla, motoroweru i wiele ciekawych przygód.

Przyszłość modeli Q w Audi

Koncern motoryzacyjny Audi jest jednym z największych producentów aut premium na świecie. Od ponad stu lat produkuje limuzyny spełniające wymagania największych i najbardziej wpływowych ludzi tego świata. Natomiast dopiero kilka lat temu zaczą produkować samochody typu SUV, i najprawdopodobniej już nie przestanie.
Koncern wypuszczając na rynek w 2005 roku model Q7 zapoczątkował nową erę modeli „Q”. Oczywiście Audi wcześniej też oferowało samochód na bezdroża, tj. A6 C5 Allroad, jednakże właśnie dzięki wprowadzeniu do oferty modelu SUV koncern zyskał ogrom nowych klientów. Jako, że samochód został bardzo dobrze przyjęty w środowisku motoryzacyjnym to koncern zdecydował pójść za ciosem oferując z czasem nowe samochody tej klasy. Drugim autem SUV, które zaprezentowano w 2008 roku był trochę mniejszy od Q7 model Q5. Obecnie najmłodszym, a zarazem najmniejszym „terenowym” samochodem jest Q3, którego premiera miała miejsce kilka dni temu w Barcelonie.
Najprawdopodobniej w ciągu kilku następnych lat Audi będzie kontynuować wprowadzanie nowych modeli z pod znaku Q. Obecnie w internecie, aż huczy o tym, iż koncern ma zamiar wybudować SUVa w coupe pod nazwą Q6. Model miał by wejść do produkcji w 2013 roku i nawiązać bezpośrednią walkę o przejęcie klientów BMW X6.
Napotkałem się ostatnio także na spekulacje dotyczące modelu Q4. Model miał by być sportowym, dwu-drzwiowym małym SUVem nawiązującym do Q6. Możliwe także, że samochód był by zaprojektowany przez inżynierów z Porsche.
Jak już wcześniej pisałem możliwe że w najbliższym czasie do oferty Audi dołączy także model Q1. Samochód miał by być zbudowany na płycie podłogowej A-jedynki, a co za tym idzie mierzyć niespełna 4 metry długości. Jeżeli samochód wejdzie do produkcji to cena będzie najprawdopodobniej oscylować w granicach 100 tys. zł.
Jak widzimy Audi pokłada wielkie nadzieje w samochodach tej klasy. Całe szczęście nie są to bezpodstawne nadzieje - obserwując zapotrzebowanie rynku na takie samochody oraz zwracając uwagę na jakość poprzednich modeli Audi można stwierdzić, że koncern czeka wiele sukcesów za sprawą nowych modeli.

Kto kupuje akcesoria do samochodu?

Można sobie jeździć samochodem wyposażonym w fabryczne felgi i inne akcesoria samochodowe, ale to dobre dla emerytów. Prawdziwi drajwerzy szukają czegoś, co nada ich samochodom rysu indywidualnego, specjalnego. Dlatego nie boją się inwestować w akcesoria do samochodu.
Leszcze, czyli ci, którzy jadą na dotacjach od rodziny albo z urzędu kupują kołpaki. Do wyboru mają całą masę opcji, począwszy od srebrnych, przez grafitowe, na kolorowych skończywszy. Katalog form jest przeogromny i trudno go w zasadzie objąć. Liczy się to, żeby zrobić wrażenie. Tyle, że jak się jest leszczem, to żadne akcesoria samochodowe nie pomogą.
 Czym jeździ leszcz? Najczęściej kupuje za uciułane grosze audi z lat osiemdziesiątych albo równie leciwą vectrę. To auta, które często wymagają solidnego remontu, a remont z kolei wymaga sporych nakładów finansowych. Na które leszcze nie mogą sobie pozwolić. Więc ozdabiają swoje auta na przykład naklejkami, foliami ozdobnymi czy piłeczkami na antenie radiowej (koniecznie od CB radia). Taki samochód przypomina czasem choinkę, ale leszcze się tym nie przejmują.
 Co innego zadbani. Ci pielęgnują swoje samochody ze znacznie większą starannością. Co więcej, najczęściej ich na to stać. Dla nich także liczy się możliwość dostosowania wyglądu samochodu do własnych potrzeb. Tyle, że podchodzą do tematu znacznie ambitniej niż leszcze. Zadbani zaczynają więc od tego, że kupują samochód znacznie droższy. Zwykle używany, choć zdarzają się też tacy, którzy wybierają nowy. Do tego alufelgi, dodatkowe spojlery, czasem czarne szyby. Żeby było widać, że auto ma właściciela.
 Zadbani pamiętają jednak, że samochód służy przede wszystkim do przemieszczania się między dwoma różnymi punktami. Zdają sobie sprawę z tego, że ich pojazdami podróżują także inni. Z tego względu nie szaleją z akcesoriami i nie przeginają z tuningiem. Lubią jednak chwalić się swoim wozem i chętnie wydają pieniądze na akcesoria do samochodu.
 Zupełnie inną grupą są tzw. prawdziwi tunerzy. Dla nich liczy się przede wszystkim to, żeby samochód wyglądał niepowtarzalnie. Być może czasem brakuje im gustu, smaku i wyczucia artystycznego, jednak nadrabiają to ambicją i ilością wydanych pieniędzy. W przypadku ich aut akcesoria samochodowe to znacznie więcej niż kołpaki czy alufelgi. Dla nich samochód bez obniżonego zawieszenia i poszerzonych błotników to pojazd emerycki.
 Problemem prawdziwych tunerów są pieniądze. Nie tylko dlatego, że przeróbka samochodu bardzo dużo kosztuje, ale też ze względu na to, że pochłania dużo czasu. W związku z tym prawdziwi tunerzy wykonują prace kiepsko płatne. Często też rekrutują się spośród leszczy, którym udało się dostać robotę.
 Wszystkie trzy grupy kochają swoje samochody i każda uważa się za lepszą od pozostałych uczestników ruchu drogowego. To sprawia, że ich zachowanie w czasie jazdy jest zwykle agresywne. Czego efektem są stłuczki i konieczność naprawy samochodów.




Nie taka Alfa zła, jak ją malują

Wokół Alfy Romeo narosło wiele niepochlebnych opinii. Czas obalić te mity, bowiem w przypadku zadbanej "166-tki" największym wydatkiem będzie koszt paliwa.



Alfa Romeo 166 w ciągu 6-7 lat osiąga spadek wartości rzędu 90%. Jest to wynik zadziwiający i chyba nie do końca uzasadniony. Co prawda remont skomplikowanego zawieszenia wielowahaczowego może pochłonąć nawet 3-4 tys. zł, ale wykonany poprawnie i przy użyciu markowych części powinien wystarczyć na kilkadziesiąt tys. km.
A poza tym? Nie ma się do czego przyczepić. Jeśli trafimy na zadbany egzemplarz, możemy oczekiwać dość spokojnej eksploatacji. W przypadku odmiany 3.2 V6/240 KM warto zwrócić uwagę na działanie skrzyni biegów i sprzęgła. Biorąc pod uwagę cenę wyjściową Alfy 166 TI (ponad 200 tys. zł), spodziewać by się można również lepszej jakości wykonania kokpitu. System ICS (sterowanie klimatyzacją i radiem) potrafi się czasem zawiesić. Częstą udręką kierowców są krzywo spasowane plastiki i poprzecierane przyciski na kierownicy. Mimo wszystko jest to najmniej problematyczna jednostka z silników montowanych w Alfach.
Obniżone zawieszenie i 240-konny silnik zachęcają do dynamicznej jazdy. Jednak "166-tka" nie jest typowym sportowcem, z racji swych wymiarów i dużej wagi. Mimo to potrafi sprawić frajdę podczas jazdy. Zaletą silnika 3.2 V6 jest także wysoka trwałość.
Powodem do narzekania może być wysokie spalanie (śr. ok. 15-16 l/100 km) i dość drogą obsługę (np. nieco trudniejsza wymiana rozrządu). Regularnie należy sprawdzać poziom oleju silnikowego. Mogą pojawić się problemy z układem elektrycznym, jednak nie zdarzają się one notorycznie.

Historia powstania Lamborghini

Jak Ferrucci Lamborghini zaczął produkować supersamochody?Krótka i ciekawa historia o tym jak to się stało że Ferrucci Lamborghini zaczął produkować supersamochody.
Lamborghini to oczywiście nazwisko Włocha - właściciela firmy produkującej traktory (nadal zajmuja się produkcją traktorów). Był bogatym człowiekiem i postanowił że kupi sobie supersportowe auto i wybrał Ferrari. Tak też zrobił i kupił w salonie nowiutkie Ferrari, które jednak okazało się bardzo awaryjne (Ferrari tak mają). Szczególnie irytowało go sprzęgło  które działało bardzo opornie i Lamborghini zgłaszał ten problem w serwisie. Po kilku reklamacjach Ferrucci Lamborghini w końcu nie wytrzymał i spotkał się osobiście z Enzo Ferrari by powiedzieć mu co myśli o tym samochodzie. Doszło do kłótnie podczas której Enzo Ferrari powiedział że żaden wieśniak nie będzie go uczył jak ma produkować auta sportowe. Ferrucci Lamborghini powiedział: Tak ? Ja Ci pokażę jak produkować sportowe samochody ! I pokazał.... Tak się zaczęło..... Wtedy Lamborghini wypuścił swój pierwszy model - legendarny 350 GTV który okazał się lepszy od modeli Ferrari. Obecnie Lamborghini należy do niemieckiego Audi.
Lamborghini wypuścił wiele modeli sportowych supersamochodów, a najbardziej znanym modelem i najdłużej produkowanym był model Countach - zaprezentowany w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Samochód ten miał oryginalny niepowtarzalny wygląd i w niczym nie przypominał innych aut sportowych. Model ten zachwycił miłośników motoryzacji na całym świecie, i obecnie modele Lamborghini są rozwinięciem linii stylistycznej tego legendarnego modelu.
Na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku Lamborghini wypuściło również swój pierwszy i jak do tej pory - jedyny model terenowy. Nazwany został po prostu LM002, a samochód ten przypomina nieco wygladem Hummera H1.